Re: o instruktorstwie cd

Hej

Niestety, to znow ja... ;-) Wiem, ze mialem sie nie odzywac, ale troche mnie jednak jezyk swiezbi ;-) Na szczescie juz nie bede "po Tobie jezdzil" jak to raczyles zaklasyfikowac :) No wiec, w rzeczonej "bylej sprawie". Po pierwsze uwazam ze skoro sadzisz ze sprawa jest "bylo-minelo" to uwazam ze niepotrzebnie w ogole ja wywlekasz. Jesli dobrze zgaduje to po drugie, sam twierdzisz ze bezpieczenstwo, ze "kursant probuje zabic..." itp itd. Rownoczesnie zaraz potem masz za zle instruktorowi (wydaje mi sie ze dosc latwo zidentyfikowac o ktory przypadek chodzi; jesli sie myle to mnie popraw) prowadzacemu kurs w fatalych warunkach pogodowych (sam powinenes wiedziec jaka byla wtedy pogoda skoro sie tak autorytatywnie wypowiadasz na temat winy i kary) przedstawiajac sprawe dosc jednostronnie i wytykajac mu ciut zlosliwie ze nie wzial kursantow na jakies powazne tury. A Ty bys wzial? O ile pamietam przy okazji tej "awantury" byly tez omawiane wykazy zespolow szkolonych w COS w tym samym okresie i chyba nie byly jakos zasadniczo mocniejsze? Wydaje mi sie tez ze owa cala sytuacja z iloscia dni wspinaczkowych, o ile mi wiadomo, wynikala nie z niecheci instruktora do kontynuowania szkolenia ale z faktu iz kursanci mieli ograniczenia czasowe i w koncu sie zerwali do domu. Zgadza sie czy tez mi sie cos miesza? I na koniec, moje pytanie jest takie: abstrahujac nawet od meritum tej sprawy (bo moze faktycznie nie ma sensu jej rozpamietywac), czy nie uwazasz ze tolerancja owczesnych "decydentow" wobec rzeczonego instruktora jak i w drugim ukaranym przypadku w nieodleglym od tamtego czasie byla znacznie (!) mniejsza niz np. w stosunku do tak "popularnego" tu ostatnio na forum (bylego?) szefa COSu i jego metod "chatarzenia"?

pozdr



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-07-06 22:01 przez pit.