nawet nie wiem od czego zacząć.chciałbym zakończyć dyskusję, która przybiera dziwny kierunek.
Moim zdaniem:
1)wędki na Lechworze wiszą cały czas, jakbym chciała czekać na zwolnienie stanu chyba bym się nie doczekała
2)nie muszę się nikogo pytać żeby zrobić inną drogę z dołem kończącą się na tym samym stanie co wisi wędka
3)jak zaczęłam się wspinać wasza droga była wolna, po dojściu do stanu również (sprawdziłam nikt się nie wspinał)- dlatego ściągnęłam partnera i zaczęliśmy się szykować do zjazdu. Dopiero wtedy ktoś zaczął się wspinać.
4) jeżeli wędka byłaby w użyciu nie ściągałabym partnera, poczekałabym na wolny stan ( ale przypominam nikt się nie wspinał)
Uważam:
- że powinniście poczekać wy a nie ja ( to my szliśmy z dołem). zjazd zająłby nam 2 minuty. Czekanie byłoby rozsądne z kilku powodów: z grzeczności (kultury wspinu) i ze względów bezpieczeństwa.
Ja nie mam w zwyczaju (tak mnie nauczono) żeby zaczynać drogę gdy ktoś wisi na stanie. Nie zrobiłabym tego dla swojego bezpieczeństwa- stosuję zasadę ograniczonego zaufania do stałych punktów- trzy osoby na stanie to o jedną, lub dwie za dużo (zależy od sytuacji), poza tym nie chciałbym żeby ktoś zrzucił mi coś na głowę ( przypominam że ten ktoś na wędkę wspinał się bez kasku). Dodatkowo dochodzą trudności w wybieraniu liny niebezpieczne dla Ciebie.
-oprócz narażenia siebie,teoretycznie naraziłaś nas (dodatkowe obciążenie na stan),zaczęcie wspinu gdy trwają "roboty na górze" uważam za potencjalnie niebezpieczne
-do tego dochodzi w ten sposób założona wędka, gdzie wszędzie trąbi się o tym włącznie ze zdjęciami rzeczonego punktu centralnego
Reasumując, wydaje mi się że moja reakcja była prawidłowa i nad wyraz spokojna- podeszłam do kolegi asekurującego i stwierdziłam spokojnie że wydaje mi się że powinien poczekać, a on zirytowany odparł, że to ja powinnam sie jego spytać o zgodę (!) w dyskusje nie wdawałam się uważając ze nic nie wniosą- nie jeżdżę w skały żeby kręcić awantury.
Temat na forum podjęłam zdumiona jego pewnością. Chciałam po prostu zasięgnąć opinii szerszego grona ( bo a nuż nie mam racji i muszę następnym razem przeprosić)
pozdrawiam