Jak widać nie trzeba bić piany (jak to zwykle bywa na forum) żeby dojść do jakiś sensownych wniosków.
Co do wiertary to zasadniczo stała się nieodłącznym elementem przy robieniu dróg. Użawamy jej i uwazam że nie jest to żadne odstepstwo (w saksoni też zagościła na stałe). Ważna jest tylko świadomość robiącego drogę że w żadnym przypadku nie może być złapany. Na szczelińcu wchodzą w grę tylko godziny poranne lub późne popołudnie i to trzeba być czujny jak pies podwójny. Nasze doświadczenia z jesieni z filancami którzy przypierdolili się do ringa wbitego w bulder nad chatką wskazują na konieczność malowania świeżych ringów na kolor rdzawy . Tak więc do wszystkich chcących się zapisać w kartach podboju hejszy apeluję o ROZSĄDEK I ROZWAGĘ bo wróg jest czujny.
W kwesti magnezji to jest to duży problem, na pewna szara magnezja odpada bo sprawa nie jest praktycznie do przeforsowania. Ja osobiście uważam, że każdy wspinacz powinien skałę pozostawić taką jaką zastał tzn nie syfić po sobie. Argumenty są różne zasady, ochrona skały , park - te nie trafiają do kolesi którzy sie tak rzucają i mają wszystko w dupie (nie będę ich wymieniał). Ja chciałbym nadmienić, że wspinanie po drodze płytowej z poznaczonymi chwytami, czasami kreskami , nie jest tak ciekawe. Nawiasem mówiąc długo nie mogłem sobie poradzić z kluczowym miejscem na kantem trabantem aż pewnego dnia podchodzę a tu komplet chwytów i stopni nawet było zaznaczone gdzie nogę postawić i puściło. Reasumując w kwestii magnezji moje stanowisko jest proste - NIE SYFIĆ.
Co do kamieniołomu to przypomina mi sie mały kamieniołom w Pirnie gdzie właśnie stworzono taką enlkawę - można tam robić wszystko - magnezja wędka(choć wszyscy wspinali się od dołu) i drogi były gęsto obite(nie mylić z biciem na jurze). Z tym że niemcy są bardziej zdyscyplinowani w saksoni- Ordnung muss sein. Ale temat jest pewnie do rozważenie o ile kamieniołom jest do wzięcia.
W kwestii karnetu wiem tylko tyle, że Klub Łódzki nabył chyba 30 karnetów i kosztują chyba 30 zł na rok. Na jakich zasadach ma działać ten karnet nie wiem. Pewnie kupię dla świętego spokoju choć mnie krew zalewa. Na jesieni mieliśmy jazdę z dyrektorem, który nasłał na nas filanca w celu wręczenia kary za brak biletu. Na szczęście to był ten dobry filanc. Tak czy owak obecny dyrektor jest bardzo źle nastawiony.
Mam nadzieję że dyr Baldi tego nie czyta.
Tak na prawdę można wiele gadać i zasadach i ich przestrzeganiu ale nie daje to wiele. Zauważyłem, że wiele ludzi patrzy na innych i byle pretekst staje się dla nich argumentem. Przykładowo jak zwróciłem uwagę kolesiowi o wędkę to wypomniał mi że ja swojego dzieciaka trzymałem na linie z góry z ringa- nieistotne że sam do niego doszedłem wpiąłem karbinek i zjechałem, żeby dzieciak mógł spróbować . Podobnie jest z magnezją jeden używa to reszta uważa się usprawiedliwiona. Instykt stadny czy cóś. Oczywiście rozumiesz do czego zmierzam nie muszę chyba kończyć.
Tatanka