Może otworzę nowy temat w dyskusji ale wart chyba ustalić jedną kwestię.
Zgineli w górach ludzie - to pierwsze.
Szereg osób na tym forum rzuciło sie na jakiegoś extreka (nie znam gościa - nie bronię go - jeśli to rzeczywiście jego wina powinien siedzieć - to żeby było jasno), że niby prowadzi nieuświadomionych klientów na śmierć.
W moich wypowiedziach bardziej chodzi o tych "nieuswiadomionych" (według używanej tu terminologii).
Wspinając się w skałach, w tatrach czy w alpach osobiście zawsze mam świadomość czym sie to może skończyć.
I jesli, nie daj Boże, kiedyś skończę w górach, nie życzyłbym sobie aby ktoś, jak to jest tradycyjnie na forum onetu (a ostatnio brytana), nazywał mnie nieuswiadomionym głupkiem, który nie potrafił wybrać właściwego partnera, pcha sie góry nie wiadomo po co, itd.
Wiem co robię i jakie mogą byc tego konsekwencje. Ryzyko jest nierozłącznie zrośnięte z górami i nic tego nie zmieni.
Wypadki były, są i będą.
Nawiązując już konkretnie do ostatnich wydarzeń: nie chce mi sie wierzyć, że ta trójka, która poszła w górę (extreka z nimi podobno nie było) nie wiedziała nic o Matterhornie, wspinaniu, ryzyku i konsekwencjach...
Podjeli decyzję o ryzyku, którą każdy wspinacz podejmuje decydując sie na wspinaczkę (jak powiedziałem wyżej:czy to w skałach czy górach wysokich - wszędzie można zginąć).
Uszanujmy ich decyzję bo nie chce mi sie wierzyć by to organizator wysłał ich na grań na siłę...
Jesli niektórzy piszacy na tym forum maja jakies wątpliwości to dużymi literami, żebym nie był posadzany o współodpowiedzialność za ewentualne wypadki:
PANOWIE I PANIE!
WSPINANIE JEST SPORTEM GROźNYM DLA żYCIA.
MOżE SKOńCZYć SIę śMIERCIą.