OK to cie oswiece. Otoz powiedz mi czy Ty bedziesz ratowal uczestnikow wyprawy Partnerskiej ktorej jestes czlonkiem? Bo ja wiem ze swojego doswiadczenia jak wyglada sprawa gdy zajdzie wypadek na gorze. Gdy cos pierdolnie to wtedy wszyscy spierdalaja i zostajesz sam, ewentualnie sam z wlasnym partnerem i modlisz sie ze ktos raczy powiadomic ratownikow. Ktorzy moze do ciebie dotra na czas. Przyklad Ushba.
Zastanow sie nad tym problemem. Jedziesz na McKinley z wyjazdem Partnerskim. I teraz mi powiedz:
Co bys zrobil gdyby jeden z grupy nagle dostal choroby wysokosciowej? Jakbys rozpoznal ze kolo ledwo dycha?
Co bys zrobil jakby na podejsciu do obozu na 16000 stop, jedna z osob zjebala sie na poreczowkach i np. zlamala noge?
Co bys zrobil jakby Was zlapalo zalamanie pogody na 16000 stop?
Co zadzwonil bys po tate? A moze po ratownikow i smiglowiec? Z jakiej kurwa racji ktos ma narazac swoje zycie tylko dlatego ze tobie odjebalo i majac kase postanowiles sobie zafundowac jebana korone ziemi bo ci sie kurwa w biurze nudzi?
No odpowiedz do chuja co ty bys zrobil w na Denali? No mistrzu popisz sie wiedza.