>W moim przekonaniu _każdy_ może się wspinać jak mu się podoba, o ile nie niszczy skały (drogi).
makar, z calym szacunkiem i oczywiscie przyklad mocno przesadzony ku lepszemu zobrazowaniu problemu - ale czy jesli zawiesimy z wierzcholka mnicha (z istniejacych spitow) ekspresy na tasmach dlugosci kilkudziesieciu metrow w dol np. na sadusia, to tez bedzie przejscie?
pisze tak, bo mniemam, ze chodzi o dlugosc expresow ze zdjec davida, tego davida zrobionych na babskiej imprezie wspinaczkowej czy jak sie to tam zwalo ;)
oczywiscie pieprzenie o jedynie slusznej dlugosci to tylko pieprzenie, ale jak wszedzie - przydaloby sie troche rozsadku przy wspinie. jesli stac mnie na sadusia to go robie jak nalezy, jesli mnie nie stac, to nawet jesli dziubne go z kilkudziesieciometrowymi petlami -
nie pcham sie na pierwsze strony gazet. i o to chodzi.
---
btw: osobiscie sadusia nawet nie mysle probowac, jestem za cienki.
pzdr -
mazeno