> > Ale czy to powód aby go uznać za chwyt?
>
> Niegdyś punktem kończącym drogę był wierzchołek.
> Po jakimś czasie koniec trudności określał koniec
> wspinu.
> Teraz na obitych punkt zjazdowy stał się
> terminalem.
> Pantha rhei.
> "... a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić
> głowę"
To może ekiperzy osadzaliby zjazdowce powyżej końca drogi?
A na tych które wcześniej niefortunnie obili, zainstalowaliby dzwoneczek kończący drogę ;)
> > Może zamiast akceptować zmiękczanie zasad,
> warto
> > propagować to co jest (powinno być)
> standardem?
>
> Standard powinien być prosty, jasny i oczywisty.
> Bezdyskusyjny i zrozumiały.
> Łatwy dydaktycznie i utrudniający przekręty.
> Dotknięcie łańcucha spełnia te warunki.
Jeśli już tak się upierasz to najpierw wpinka a później dotknięcie skały powyżej łańcucha.
Może być?
> > Wpinka do łańcucha ale opuszczamy kiedy wiemy
> że
> > trudności się skończyły.
> > To na prawdę widać.
>
> Ty widzisz, ja widzę. Jeszcze kilku widzi.
> A cała reszta, włącznie z moimi młodszymi kolegami
> instruktorami wpina się w ekspres wiszący z
> łańcucha na Hokeju i z satysfakcją prosi o blok. I
> jazda na kolejną drogę. I jeszcze jedną. A łoją na
> poziomie 8a, czyli byle VI.3 ich nie wygina.
A byli z Krakowa? ;)
> > Zawsze uważałem, że wspinanie nie jest dla
> > wszystkich i nie wszyscy muszą rozumieć
> > obowiązujące w nim zasady.
>
> No tak, ale rzeczywistość skrzeczy. Tera sie
> wspina baba i żaba. I co im zrobisz?
Nic. Ja robię tylko pracę u podstaw.
Przekazuje moje zasady młodym adeptom i staram się nawracać tych którzy już się wspinają.
> > Wspinanie w skałach to nie zawody na panelu,
> nie
> > musi być wszystko doprecyzowane.
>
> Nie rozumiem. Co mają zawody do jasnego określenia
> reguł?
Chodzi mi o to że wspinaczom nie potrzebne były tabliczki i krzyże na szczycie aby wiedzieli gdzie jest koniec drogi.
Potrafili też przyznać się jeśli zawrócili nawet kilka metrów od szczytu.
Dzisiaj niestety, wspinacz jeśli czuje że może spalić przejście, bez żenady wykonuje strzał do łańcucha.
I mimo, iż wie że dało się czyściej to nie widzi w tym nić zdrożnego :(
> > ... rzadko mam wątpliwości gdzie faktycznie
> się
> > kończy droga.
>
> Czy ja sugeruję coś takiego?
> Mnie się rozchodzi o te rzesze, zielonych jak
> szczypiorek na wiosnę, wspinaczy co to właśnie
> przeszli inicjację i jadą świat zdobywać. Niech na
> polach bitew Arco, Ceuse czy Sperlondze mają jasny
> i prosty drogowskaz.
Może trzeba te rzesze edukować?
Mówić im, że nie wszędzie jest tak samo, że nieraz trzeba pomyśleć.
Zapoznać się z historią i zasadami obowiązującymi w danym rejonie?
Blondas