A ja juz myslalem, ze chwilowo potrzebujesz kogos w zastepstwie :) Co do skalek pod Kielcami - nie widzialem, wiec nie wiem, co trace :) Ale skalki podkrakowskie sa za to niesamowite - dojazd calkiem podobny jak do Kielc. Pociagiem wychodzi praktycznie tyle samo. Tutejsze dolinki sa calkiem przyjemne i mozna sie tu niezle zrelaksowac.
Jesli juz mowa o strachu - to trudno sie go calkowicie pozbyc. Jak zobaczylem drugiego dnia kursu Zabiego Konia w Kobylanskiej, krolujacy na nim krzyz i gosci, ktorzy majstrowali cos na samej gorze wpieci do ringow zjazdowych, to myslalem, ze predzej na glowe upadne zanim tam wejde. A ostatniego dnia kursu juz mialem niezla satysfakcje, ze po trzech wyciagach i poprowadzeniu drogi na dwoch z nich zjezdzalem sobie na dol. Oczywiscie tez nie bylo to jakies super czyste wspinanie, bo po przejsciu na druga polke skalna ponad rysa powisialem troche na linie po 4- czy 5-tym odpadnieciu w trudniejszym miejscu :) Mimo wszystko satysfakcja zostala.
Z tymi kolanami to doskonale Cie rozumiem. A nawet sam stosuje ten sposob w trudniejszych momentach - jakos nie udalo mi sie jeszcze zadrzec nogi na wysokosc klatki piersiowej. Trzeciego dnia kursu niezle sie nastresowalem. Wyszedlem z jednego komina, a przede mna byl drugi. Byl jednak dosc waski. Na wysokosci klatki piersiowej mialem jednak mozliwosc zrobienia calkiem latwego trawersu. Problem w tym, ze byl wlasnie na wysokosci, ktorej nogami nie moglem siegnac. Poprosilem wiec kumpla o wybranie calego luzu, po dlugiej chwili rozmyslan i rozterek udalo sie tam wskoczyc - rece trzymaly bardzo dobre chwyty, nogi przez chwile wisialy w powietrzu i po chwili wczolgalem sie tam kolanami :) To byla jedna z najbardziej stresujacych akcji :)
Balansowanie cialem? Na kursie slyszalem, ze kobiety to maja z tym najmniejszy problem :) Faceci musza jednak nad tym bardziej popracowac i poczatkowo podchodza do sprawy w czesci przypadkow silowo.
--
ml
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2006-06-17 15:32 przez ml.