Kurs byl super. Jestem w 100% zadowolony. Na poczatku niezle klalem. Nie zrobilem ani jednej drogi. Drugiego dnia tylko jedna, ale domyslam sie, ze albo to byl szlak rowerowy, albo droga dla matek z wozkami. Natomiast pozniej juz zaczelo mi jakos isc i powoli zaczely znikac mi opory :) Na koniec kursu Waldek przewlokl nas jeszcze przez 'Jarzebinke' na Zabim Koniu w Kobylanskiej. Tam nauczylem sie latac i zmniejszylem przed tym swoje opory, bo kilka razy odpadlem zanim przeszedlem jedno miejsce :) Dodatkowo podczas kursy nauczylismy sie calej masy technik, ktore w praktyce sobie przecwiczylismy. Poza tym z kursu zostalo mi sporo zadrapan na rekach, siniakow na kolanach (od przelazenia przez kominy), czesciowe uodpornienie na wysokosc i wiara, ze nawet gowniane stopienki utrzymaja mnie w pozycji stojacej :)
Pierwszy raz w skale i cudownie? A nie mowilem, ze to lepsze niz scianka? :) Jaki to byl rejon, czy fajnie tam jest i czy warto pojechac?
--
ml