w ksiazce "licencja na wspinanie" ( najlepsza ksiazka do treningu jaka mialem w rekach) pisze U. Neumann ze do wspinania potrzebne jest pare dziedzin ktore sie wzajemnie wykluczaja. (np. wytrzymalosc i sila maksymalna) Dlatego w treningu trzeba je wysublimowac i podzielic trening na okresy, i nie przejmowac sie tym ze jak w okresie na wytrzymalosc robimy coraz dluzsze trawersy to nam buldery coraz bardziej slabna. To tak jak wlozyc cegle pod pedal gazu: benzynki wystarczy na dluzej, ale o zwijaniu asfaltu na starcie spod swiatel mozemy zapomniec. Dopiero w ostatnim okresie (np przed zawodami albo przed wyjazdem do Arco) mozemy zajac sie caloksztaltem czyli laczeniem poszczegolnych dziedzin w piekna calosc; na swiatlach pisk opon i w lusterku wstecznym coraz mniejsze samochody tych co stali obok a na autostradzie spokojna i oszczedna jazda. A co do chudniecia to kazdy ma swoja recepte, moja jest taka: chudne jakies 15% ponizej wskaznika wzrost w cm -100 = waga (177-100)=77 - 15 % = ok 64-65 kg przy pomocy diety ZP (zryj polowe) caly czas normalnie trenujac i nie przejmujac sie spadkiem formy a potem 3-4 tygodnie uzupelniam wage do 67-68 kg i jestem na topie. Najlepiej jest jednak jak kazdy do takich metod dochodzi sam bo nie zawsze nasladowanie jest godne polecenia
Pozdrawiam
Manu