Różnica o jeden stopień nie bulwersuje. Rodzi się jednak pewien teoretyczny problem.
Mianowicie, ktoś (tak jak ja w przypadku drogi Stanisławskiego) przechodzacy drogę po wielokroć, prawdopodobnie potrafi w wyniku wielokrotnych prób zoptymalizować sekwencję ruchów i podac wycenę, nazwijmy, że obiektywną. Dla odmiany ktoś robiący drogę po raz pierwszy dokonuje oceny będącej impresją wynikająca z "tu i teraz", a więc niekoniecznie obiektywną. Co więcej może być tak,
że ci, którzy robią drogę po raz pierwszy rzadko kiedy znajdują najlepsze rozwiązanie, co skutkuje zawyżeniem wyceny. Czy w takiej sytuacji wycena trudności powinna być obiektywna czyli oparta na optymalnym wykorzystaniu istniejących stopni i chwytów czy też sprowadzona do średniej z wielu ocen, w tym zawyżonych z powodu niemożliwości odnalezienia rozwiązania optymalnego...
Co Pan na to???
W$