Stanisławskiego robiłem kilkadziesiąt razy, po 2-3 przejścia w sezonie przez dwie dekady.
Co więcej obijałem tę drogę jako ekiper (z docentem WTW). Mam więc wyrobiony pogląd
nie tylko poprzez pryzmat własnych odczuć ale także poprzez wielokrotną, uważną
obserwację kursantów - wspinaczy niekonieczie wprawnych. Otóż nikt nigdy tam
nie odpadł ani się nie skarżył na trudności trawersu od krawędzi do komina...
Nie jest moim zamysłem dewaluowanie drogi. Ma swoją klasę i swoje walory.
Niemniej jednak ocena pojednczego fragmentu nie musi korespondować
z opisami sprzed lat. Teren za krawędzią jest cokolwiek ruchomy i jego
trudności ulegają zmianie. W moim odczuciu na niższe. Podobnie, nawiasem
mówiąc, było ze "spadłym" okapem. Było to kiedyś zajmujące V a teraz jest 0.
Smakiem drogi jest trzeci wyciąg, czyli wspinaczka w kominie Stanisławskiego
(pozostając przy potocznej terminologii: dół to komin Świerza, góra to Komin Stanisławskiego).
I właśnie głównie dla tego wyciągu prowadzi się kursantów na drogę Stanisławskiego...
W$