Szwędałem się sporo po rezerwatach, prawda, że raczej w pasie (?) turni niż po lesie i jedyne ślady niedźwiedzia jakie spotkałem to bardzo stara kupa na Wyżniej Niedźwiedziej Perci (ciekawe czy kojarzysz gdzie to?) i całkiem świerza w rejonie pośrednich Rówienek. Poza tym ni chu chu. Żadnego niedźwiedzia nie przepłoszyłem z gawry, nie przeszkodziłem świstakom czy kozicom w kopulacji. Nadal twierdzę, że swoją działalnością nie naraziłem przyrody na szwank. Natomiast ze zdziwieniem obserwowałem ekipy leśników słowackich wycinających w rezerwatowych ścieżkach kosówę (chwała im za to bo łatwiej w niektóre miejsca dzięki temu można dotrzeć). Nie mam sobie niczego do zarzucenia.
DŻOPODŻORI