Kuba
Jak swiat stary, definiowanie pojec zawsze bylo najslabsza strona komunikacji miedzyludzkiej a co za tym idzie wszelkich ustalen ;-)))
Taki juz urok jezyka jako narzedzia komunikacji, ze jest ze swej natury nieprecyzyjny i poslugujac sie pojeciami nieostrymi zaklada ( jakze naiwnie!!! ;-) ) jakis tam obiektywizm percepcji i zblizona interpretacje faktow czy zjawisk przez jednostke ( w oparciu o zasob wyuczonych, ogolnie przyjetych regul interpretacyjnych oraz osobistych doswiadczen i obserwacji ).
Wiele z tym problemow, a jednak udaje nam sie jakos na codzien ( lepiej lub gorzej ) dogadac... ;-)
Odpowiem pytaniem na pytanie : a jak w zwiazku z porozumieniem zdefiniujemy minimalne srodki, ograniczenie ( wiercenia ) , popularne klasyki , stare haki , itp ?
Osobiscie mam nadzieje ze bardziej odwolujac sie do wspolnego ( w koncu chyba znacznie wiecej nas laczy niz dzieli ) punktu widzenia, poczucia uczciwosci i srodowiskowej solidarnosci niz kazuistycznych regulacji rodem z kodeksow prawnych.
Tak jak do tej pory nie trzeba bylo wertowac slownika ani przegladac Excelowskiego skoroszytu, zeby ustalic czy przejscie Iper Mermoz zaliczyc nalezy do ''duzych sukcesow'' ;-)))
Ja to widze tak, ze poza ( marginalnymi ) nieporozumieniami wynikajacymi z rzeczywistej odmiennej interpretacji faktow, istnieje spory zakres zalezny od czynnikow takich jak rozsadek i dobra wola ... Mam wrazenie, ze jesli ktos ma odrobine tej dobrej woli, to nie bedzie problemow z ustaleniem czy w srodowisku tak waskim jak nasze dana droga uznana jest za ''moralna'' i co sie pod tym kryje, chocby intuicyjnie. Bez mnozenia encyklopedycznych definicji :)
pozdr
P.S. Czy w Twoim poscie wyczuwam leciutka nutke zaczepnosci??? ;-)))