W Tatrach nie wspinałem się już kilkanaście lat, ale co nieco jeszcze pamiętam. Chodziłem na drogi "psychiczne" z pełną tego świadomością i przygotowaniem i wydaje mi się, że ta świadomość i przygotowanie zapewniały rozsądny poziom bezpieczeństwa. Najgorsza jest natomiast sytuacja, gdy wydaje nam się, że droga jest bezpieczna, a nie jest. A taką sytuację mamy w przypadku starych haków (to się jeszcze da jakoś ocenić) a szczególnie starych spitów (być może to co siedzi w skale to już tylko grudka rdzy).
Najpoważniejszy wypadek miałem na drodze popularnej i posiadającej sporą ilość stałych haków (Mnich - Sprężyna - 1985r). Po odpadnięciu (w łatwym terenie, do dziś nie wiem jak to się stało, być może zbytnia nonszalancja, za szybko?) wyrwałem 3 "stałe" haki, jeszcze coś swojego i zaliczyłem 40m.