Guciu
Czy okreslenie ''moralna/psychiczna droga'' nie wyjasnia wszystkiego? Przeciez nie musisz isc na droge, jesli sie na nia nie czujesz - jest masa pieknych drog o b. dobrym standadzie asekuracji.
Czy w imie egoistycznej potrzeby zaliczenia tej akurat drogi, o powszechnie uznawanym takim wlasnie charakterze, przed ktora mamy normalnego pierdla mamy ow charakter zmieniac? A moze lepiej do niej dorosnac ( lub nie, zostawiajac ja niezmieniona innym )?
Twierdzenie zas ze ''pozadny'' stan nie zmienia wagi wspinania i trudnosci jest rownie absurdalne co wewnetrznie sprzeczne nawet z tym co sama piszesz. No bo jesli tego nie zmienia to po co jego zmieniac na ''lepszy''?
Pomysl drogi tak pol na pol : troche moralnej a troche bezpiecznej jest ... bez obrazy, ale po prostu smieszny...
Co do partnera - to ladnie ze o nim myslisz, ale czy aby nie wyszukujesz sobie po prostu pretekstu? ;-) To zaden argument, bo przeciez we wspinaniu i tak kazdy musi samodzielnie podjac decyzje i kazdy moze powiedziec ''pierdole, nie ide'' :)
pozdr