docelowo to takie policyjne
> śmigło musiałoby być przystosowane do akcji górskich (winda
> itp).
Jakoś Straż Graniczna radziła sobie bez windy.
"Korzystanie bez ograniczeń proceduralych" to znaczy np.
> bez obowiązku zabierania drugiegi pilota i mechanika - przy
> czym jak wieść niesie obstaje LPR.
Pierwsze słyszę, tak to jest jak ktoś coś wie tylko nie do końca. Kiepskie te wieści co niosą. LPR wymaga załogi minimum dwuosobowej, tzn. lata pilot plus ratownik - członek załogi HEMS bo tak stanowi przepis (zapraszam do lektury JAR OPS 3). Mechanik nie lata i nie będzie latał. Tak jest w przypadku Mi-2 i W-3A przed wypadkiem (komisja badająca przyczyny zaleciła loty w górach na W-3A z dwoma pilotami) . Jeśli instrukcja danego śmigłowca wymaga żeby latało dwóch pilotów (np. W-3 Straży Granicznej) to w takim składzie trzeba latać. Na szczęście wszystkie współczesne śmigłowce używane w ratownictwie są pilotowane przez jednego pilota. Poza tym jeśli jeśli leci dwóch pilotów to dodatkowy członek załogi jest już niepotrzebny.
> Twój prosty wniosek, żeby ratownictwem zajęły się odpowednie
> służby jest też prosty dla nas i zgodny z naszym celem akcji.
> Przeczytaj "cel akcji". Dlatego piszemy na stronie śmigła o
> sensownym porozumieniu międzyresortowym zwanym "platformą". Na
> razie stan prawny jest taki, że ten obowiązek wisi na LPR - a
> jaki jest LPR każdy widzi.
LPR jest wzywany przez dyspozytora medycznego CPR-u bądź Pogotowia Ratunkowego, nic na LPR-rze nie wisi. Dyspozytor decyduje o użyciu odpowiednich służb. Czasem jest to karetka, innym razem śmigłowiec.
LPR jest firmą zajmująca się ratownictwem medycznym i pewnych działań sie nie może podjąć, z banalnej przyczyny - kasa. Tak w Polsce jest, że pieniądze są tylko w przypadku isnienia pacjenta, w dodatku ubezpieczonego. Jeśli zaś jakiś turysta utknie na szlaku i jedyne czego mu trzeba to pomoc w zejściu do schroniska pojawia się problem. Nie udziela się mu pomocy medycznej więc Ministerstwo Zdrowia pieniędzy nie daje. To kto ma wtedy pokrywac koszty akcji? Jak dotąd nikt nie ma ochoty. Niestety nikt też nie daje paliwa za darmo, wszystko kosztuje. Skoro udało się Wam wywalczyć pieniądze z biletów do Parku to teraz kolej na ubezpieczenia. Turysta się ubezpieczy, spotka go przygoda to zapłaci za niego Towarzystwo Ubezpieczeniowe, nie ubezpieczy się to faktura do domu, nie zapłaci to komornik. No ale do tego trzeba rozwiązań prawnych. Wobec tego powodzenia bo o ubezpieczeniach dużo się mówi tylko jakoś efety mizerne.