McAron Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> grubyilysy Napisał(a):
>
> > Co do "dodatkowej liny": na bardzo trudnych
> > ferratach prowadzonych w spionowanym terenie
> > zaleca się - w zależności od okoliczności -
> > stosowanie technik asekuracji jak w
> taternictwie,
> > gdyż odpadnięcia w takim terenie asekurowane
> > jedynie lonżą do ferrat są bardzo
> > niebezpieczne. Oczywiście aby "dodatkowej
> liny"
> > używać poprawnie, trzeba się na tym znać.
>
> Inne zastosowania liny:
>
> - asekuracja drugiego, który gorzej sobie radzi
> na niektórych odcinkach. Pierwszy przechodzi
> trudny odcinek samodzielnie, asekurując się w
> sposób typowy dla ferrat, po czym przypina się
> do punktu na górze, zrzuca drugiemu koniec liny
> (z pętelką na końcu, wpinaną do uprzęży
> karabinkiem) i asekuruje go z jakiegokolwiek
> przyrządu lub półwyblinki. Drugi powinien
> dodatkowo przepinać swoje normalne karabinki
> ferratowe, jako backup.
>
> - zjazdy ferratą, gdy z jakichś względów
> trzeba się wycofać. Schodzenie trudną i
> oblodzoną ferratą może być bardzo trudne
> technicznie, a przy tym, gdy się nie ma liny,
> jest też niebezpieczne. A gdy się ma kawałek
> sznurka, jedynym problemem jest szybkie i sprawne
> przepinanie się do kolejnych zjazdów.
>
> Oba zastosowania miałem okazję przetestować z
> kawałkiem cienkiego statyka o długości zaledwie
> 17 metrów na zaśnieżonej i oblodzonej ferracie
> Olivieriego na południowym filarku Tofany di
> Mezzo. Za sprawą warunków każdy zespół (poza
> nami) próbujący wejść tego dnia wycofywał
> się zaraz na początku. My mieliśmy sznurek,
> więc przeszliśmy cały odcinek do szczytu Punta
> Anna. Okazało się przy tym, że nie da się
> normalnie zejść, bo piarżysko i żleb
> zejściowy są całkowicie zasypane śniegiem - w
> związku z tym przez pół nocy zjeżdżaliśmy
> sobie bezstresowo tą ferratką, kilkadziesiąt
> zjazdów po 8 metrów każdy :-)
Ło, ale fajnie ;-).
Mieliśmy przy
> sobie tylko jeden przyrząd, więc opuszczałem
> partnerkę w dół na jakieś pół liny lub
> całą, potem szybko zjeżdżałem sam. W sumie
> wychodziło nam to całkiem szybko, nie
> stosowaliśmy dodatkowych zabezpieczeń zjazdu
> (prusików, węzłów na końcu liny itp), bo z
> założenia każdy miał być też normalnie
> przypięty lonżą do ferraty. Gdybym jeszcze
> kiedyś miał się szlajać po ferratach,
> wziąłbym nieco dłuższy odcinek cienkiego
> półstatyka lub dynamicznej połówki, np. 22
> metry.
A dlaczego 22 a nie 21,5 albo 24? :-)
Dłuższe nie mają sensu, bo to i tak
> raczej wyjście awaryjne - przez większość
> czasu ten sznurek i tak będzie w plecaku.