Wątek niechlubnie sygnowany w tytule moim imieniem tak się rozrósł, że pozwolę sobie zacytować fragment, który sprawił, że napisałem tego posta. Oto on:
"skoro sam poruszyles temat to wiedz, ze nie popieram ani światopogladu .. ani sposobu w jaki szalony rozprawia(ł) sie z problemami .. wiec nie mam zamiaru wbrew sobie twierdzic ze jest dla mnie autorytetami - pan Legrand za podobne wyczyny spłonął na stosie .. i nikt nie domaga sie aby go beatyfikowano.."
To słowa Jaggera. Aby się do tego odnieść, trzeba znać casus Legranda. Ludziom, którzy nadal nie rozumieją, w czym rzecz pragnę przypomnieć (dać impuls dla ich mózgów), że walczę ze słowikami od wielu miesięcy, usłyszałem z ich dziobów wiele obelg (i vice versa) i do tej pory nie miałem podobnych roszczeń. Coś więc się stać złego musiało...
Nie wierzę, by można było być tak głupim, żeby tego nie widzieć (przy znajomości faktów odnośnie Legranda). Lepiej jednak wyłożyć to słowo po słowie:
[
www.wspinanie.pl]
Jagger mówi, że Legrand za podobne czyny (do czynów Szalonego) spłonął na stosie. Czy mam dalej wyjaśniać???
Jagger może ciągle przeprosić Szalonego. Nie za to, co napisał w całym wątku u kuciu, ale właśnie za powyższe. Może więc nazywać Szalonego jak zechce za to, że Szalony kuł. Natomiast powyższe jest po prostu ordynarnym oszczerstwem.