To jakaś pokrętna logika.Najpierw piszesz, że polityka nie może być pozbawiona wartości(domyślam się ,że chodzi Ci o tę 'moralnosć', bez której przestaje pełnić ona swą właściwą rolę ) a z drugiej strony dajesz Bushowi prawo decydowania o losie innych narodów, przypisujac mu możnośc (nie wiem przez kogo daną) do stanowienia o przyszłości ludzi z kompletnie innego kręgu kulturowego, rządzącego się odmiennymi zasadami, których tenże nie rozumie i nie akceptuje co nie wynika z tego iz sa one złe, a jedynie z czystej ignorancji(która swoją droga jest właściwa większosci rzadzących).
Na tym polu brak jest "wyższych" celów, a Ty chyba nie jesteś "aż takim laikiem" żeby tego nie zauważyć.
Pozdrawiam