Nie jestem takim fanem Busha jak byłem Reagana.
Niemniej zdecydowanie wolę go od Kerryego. Wybór prezydenta USA zawsze miał implikacje nad Wisłą.W dobie lewackiej "inzynierii społecznej' jest to mimo wszystko krok we włąściwą stronę jeśli jeszce możemy mówić wogóle o pojęciu Zachodu.
Błędy Busha to;- Nienazwanie wroga po imieniu.Jest nim islamski fundamentalizm,kulturowe rozprzestrzemianie się(fundamentalnego) islamu religii dalekiej od tolerancji która nigdy nie wydobyła z siebie krzty racjonalizmu, będącej wreszcie niejednokrotnie oprawcą dla piękniejszej cześci ludzkości.Walka z terroryzmem jest eufemizmem-Bush nie mógł zarządzić po prostu krucjaty,Mógł niemniej wskazać krynicę zła_Arabię Saudyjską.Zamiast niej wybrał demonstrację siły w Iraku
- nie byłby to może i błąd gdyby: wojnę rozpoczał zaraz po świeżych ranach zadanych w WTC, bez idiotyczneej 'próby uprawomocnieniai zalegalizowania " konfliktu.Jakby nikt z jego doradców nie czytał Hobbesa i Clausewitza...?(Lewakom te nazwiska nic zapewne nie mówią,dość strescić że w świecie postulowanym przez pierwszego towarzysz Che by nie zaistniał)Ten błąd kosztował go propagandową porażkę podobnie jak sie stało w wojnie wietnamskiej.Sięgnięcie po eufemizm "wojny z terroryzmem" ustawiło obok niego chętnych klientów którzy tym mianem zaczęli nazywać ruchy narodowowyzwoleńcze w całej ich roznorodności.
-założył nierealistyczne cele wojny(wprowadzenie demokracji) a mógł sformuować cele realistyczne:usunięcie Saddama,danie Kurdom państwa, zabezpieczenie istotnego dla Zachodu wydobycia ropy
-wojnę wreszcie prowadził i prowadzi na "niby" w obawie przed opinią publiczną którą sam wykreował
.- nie zasugerował nawet konieczności przestawienia amerykańskiej i zachodniej gospodarki na zależnośc od innych surowców niz te pozyskiwane na Bliskim Wschodzie-Churchill przed narastającym konfliktem (1914-18)miał odwagę dać taki impuls.To zarzut iż nie jest politycznym wizjonerem lecz sprawnym wyrobnikiem
Niemniej Bush:
-Zachował się racjonalnie tzn na przemoc nie odpowiedział "zwiększeniem tolerancji" lecz przemocą aczkolwiek zbyt ) ograniczoną-jedno Guantanamo to dla tych podpalaczy świata mało
-Nie zawahał się poswięcić życia żołnierzy w słusznej sprawie umożliwiając tym samym (w obrębie mentalności Zachodu) prowadzenie wojny a więc skutecznej polityki i samoobrony w przyszłości
-przeciwstawił się zdecydowanie degrengoladzie społecznej w postaci projektów wprowadzenia "małżenstw' homoseksualistów( których wprowadzenie implikowałoby za chwilę kwestię adopcji itd),Stara się tym samym zapobiec wywróceniu podobnego fundamentu cywilizacyjnego jakim jest np prawo własności (też przecież kwestionowane z opłakanymi skutkami)
- najogólniej mówiąc udało mu się w podobnych warunkach i przy podobnej publice jakie miał Kozakiewicz wykonać analogiczny gest.....