proponuje czas przeznaczony na rozwazania: "z karta czy bez", "co karta mi daje", "czy z karta jestem b. wartosociowym wspinaczem" itp. posiwecic na wspinanie.
osobiscie nie mam karty t., pare razy wspinalem sie w gorach i...karta taternicka, bedac pod sciana, wydawala mi sie zawsze pewnego rodzaju abstrakcja. Przede mna piekna sciana ale nie daje sobie mozliwosci zalojenia jej bo nie mam przy sobie kawalka papieru z pieczatka...hmm...w tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak pobiec do betlejemki wylozyc 2 tys. ktore akurat mam w kieszeni, zdobyc papier i...dopiero wtedy napierac na sciane. k. jakie to klarowne, a na dodatek brzmi jak kosmos.
Dla mnie wazne jest, czy dam rade zloic (czyt. mam wyst. umiejetnosci + wiedze) nie narazajac siebie a tym bardziej innych.
zreszta czy k taternicka w kontekscie unii jest "legalna"? co w sytuacji gdy w tatry przyjezdza wspinac sie obcokrajowiec? ma sie wylegitymowac karta, o ktorej wczesniej nie slyszal. TPN'owiec zagai z nim rozmowe w obcym jezyku, wlepi mu mandat, wytlumaczy dlaczego, a na koniec da mu jeszcze stosowne pouczenie? Przeciez w unii wszyscy jestesmy rowni ;) a nie wydaje mi sie zeby cos takiego mialoby miec miejsce.
proponuje, pier...przepisy, wspinaj sie, podchodz tak, zeby Cie nie drapneli. Od trzech lat nie spotkalem zielonego pod sciana :)
Have fun
pozdrawiam
W