Ad meritum: Chodzi o to, że niedawno wpadła mi w ręce ciekawa publikacja. Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Jest tam ciekawy rozdział o wyżywieniu w obozach koncentracyjnych. Rok wydania 1946, a więc trudno podejrzewać autorów o jakieś nazistowskie sympatie - wojna była zbyt świeżą sprawą. Poza tym, zaczynała się wszechwładza Sowietów w Polsce, a ci raczej wybielać Hitlera nie zamierzali. Tak czy inaczej, manipulacje na korzyść Niemców są chyba mało prawdopodobne. No i od paru dni zadaję każdemu napotkanemu znajomemu pytanie - Jak sądzisz ile wynosiła tygodniowa racja kiełbasy na więźnia Oświęcimia (tzn. ile rzeczywiście dostawał)? - Odpowiedź stale ta sama.
Jak widać, prywatnie jeszcze można, ale już zadanie identycznego pytania publicznie kwalifikuje się do listy tzw. tematów niebezpiecznych.