dla mnie zdecydowanie "największe" to kawałki Voodoo Chile, bo wybiegł w przyszłość ładnych 20 lat przeganiając chociażby Nirvanę i w niewiele dalszej kolejności (za kolęgą Żukowem powtórzę) Little Wing, nie ma drugiej takiej piosenki na świecie, żadne tam Roling Stoneowskie Angie się do tego nie umywa.
Niestety Hendrix był tak samo nieregularny jeśli chodzi o formę wokalną i instrumentalna jak chociażby Red Hot Chili Peppers i po prostu czasem się facet sypie, a kolejne wersje koncertowe nie trzymają się kupy, dlatego czaasem warto utwór usłyszeć z kilku różnych płyt by go docenić, nie olać takich perełek jak Stone Free czy Crosstown Traffic które brzmią wszędzie inaczej, a zdecydowanie są warte uwagi