czytam i czytam i wydaje mi sie ze czegos nie rozumiem. 45+10 to jest moj "wor transportowy" z ktorym jade w gory. W sciane bardzo dlugo wystarczal mi worek na line mammuta. Lekki, z plachta ktora nie raz przydala sie w czasie zlewu. Na wspinaczce mam w nim maksymalnie: gruby polar, bardzo cienka kurtke (Marmot precip.) Buty gorskie lekkie, flaszke zapasowej wody, jakies zapasowe tasmy, 2 jablka, 2 batony. Ostatnio przestawilem sie na maly plecak Wolfskina, 20 litrow bo zauwazylem ze prymitywne paski od worka na line powodowaly tak po 6-8 wyciagach dretwienie palcow. I do tej pory nigdy nie zalowalem ze nie mam wiekszego (plecaka!). Plecak wolfskina wazy 850 g. worek na line chyba mniej. Wspinac sie z plecakiem ponad 2 kilowym bym nie chcial zeby nie wiem jaki fajny kolor mial.
Pozdrawiam