moi mili zawstydzacie mnie, tu sa naprawde lepsi zawodnicy. Tak se mysle, gdybym mial bagaz wspomnien i humor takiego np. Doktora, albo tak umial jak niejaki Pablo tobym mogl ksiazki pisac. Samiscie chcieli, oto nastepny odcinek, niestety koncza sie fajne cytaty, trzeba poczekac na nastepny "wywiad". Acha, bylbym zapomnial. Ta opowiesc to fikcja i wszelkie podobienstwo do osob i sytuacji .... idt itp..
************************************************************
Stef zamyslil sie gleboko pociagajac lyk filetowego trunku.
-jeszcze, jeszcze -wyrwalo mi sie.
Stef wsunal glebiej reke,
-nie.. to, to znaczy ehh, niech pan... ups, przepraszam, Stef, opowiadaj dalej.
-nie nudze pani?
-mow mi Sendi. Alez skadze, niejedna chcialaby byc na moim miejscu, tak rzadko mozna teraz spotkac prawdziwych mezczyzn. Chyba tylko na filmach.
-Ach, apropos Hollywood, wiesz ze mialem propozycje dublowania Leonarda di Caprio?
-nieeee, naprawde? I co?
- Niestety, nie zdolal przytyc 20 kilo, no i ze sceny z malpami zrezygnowano.
- Stef, wracajac do plyt, powiedz prosze, bales sie?
- Wiesz ja odczuwam strach w innych momentach niz wiekszosc ludzi, tak naprawde balem sie podczas sztormu na morzu Atamanskim u wybrzezy Kazachstanu siedzac w poczekalni u dentysty pokladowego a lata morderczego treningu, ocieranie sie o smierc na kazdym kroku powoduja ze tam gdzie inni sie boja ja mam frajde z dreszczyka emocji.
I tak moglo byc wtedy na wiezowcu, gdybym mial przy sobie moje saltiki, ktore wszyscy moi przyjaciele porownuja do smiercionosnej broni.
-o boze, jakie to podniecajace, czy dlatego ze pozwalaja ci wyjsc zywo ze smiercionosnego pojedynku gora – czlowiek??
-nie, to ze wzgledu na ich zapach...
na nogach mialem niestety tylko gumofilce, z zaokraglonymi czubami, dwa numery za duze pelne brazowej, gryzacej w oczy cieczy.
Szybko i precyzynie jak maszyna wyszkolona do zabijania ocenilem sytuacje: prze-je-ba-ne!
Potworny bol w palcach obu rak mogl swiadczyc tylko o tym ze skasowalem troczki. Wisze na puchnacych bulach, ze slizgajacymi sie czubkami gumofilcow na wysokosci 28 pietra. Do krawedzi dachu brakuje jakies 10 metrow – 3 plyty, za chwile laktaty dojda z krwia do mozgu i uniemozliwia trzezwe myslenie co bedzie jednoznaczne z wyrokiem smierci.
- oochhh, wyrwalo mi sie.
Popatrzyl na mnie z przygana, zacisnalam mocniej uda na jego dloni.
-Nagle przypomnialo mi sie ze na uprzezy mam skajhuka, kolega mi z Alaski przywiozl, moj talizman, tyle razy opowiadalem dziewczynom na sciance jak sie nim poslugiwalem ze teraz musi mi sie udac.
Skajhuk skrobie o beton, zgrzyta z kazdym podmuchem wiatru ale moge wyjac rece ze szczeliny i dac im odpoczac. Gdyby do krawedzi dachu bylo 2 metry wiecej zdecydowalbym sie na droge wprost.
-dlaczego na milosc boska??!!
- bo wtedy stalbym sie jednym z trzech ludzi wszechswiata wspinajacych sie na ponad stumetrowe wiezowce. Ten mial tylko 98 metrow- usmiecha sie przewrotnie swoim usmiechem przystojniaka.
milego likendu