Odniosę się jeszcze do zdania, że homoseksualizmu i tego upośledzenia umysłowego nie można porównywać, ponieważ homoseksualista dysponuje możliwością zaprzestania czynnego praktykowania swojej orientacji, natomiast chory na zespół Downa musi - chce czy nie - pozostawać pod ciężarem swojego schorzenia, co rzekomo może usprawiedliwiać współczucie/większą sympatię wobec tych drugich a brak współczucia/sympatii wobec tych pierwszych.
Jeśli uznamy pociąg do osoby tej samej płci za fakt niezależny od woli to występuje tutaj błąd logiczny ponieważ porównujemy stan - chorobę Downa, ze stanem uzupełnionym działaniem - homoseksualizm (choroba?) plus jego praktykowanie.
Proponuję ćwiczenie myślowe - zbadanie własnych wrażeń po przeczytaniu hipotetycznych nagłówków w gazecie, przy czym tutaj, że się tak wyrażę, jest po równo czyli mamy sytuację "stan+działanie":
a) Para gejów zamierza adoptować dziecko.
b) Para osób chorych na Z.D. zamierza adoptować dziecko
Ciężar idiotyzmu w obu tych hipotetycznych wiadomościach jest dla mnie co najmniej równy. Skoro jednak czyjaś sympatia jest po stronie pary
z przypadku b, to uważam, że kieruje się sentymentalizmem lub wartościuje następująco: biedni upośledzeni kontra obsceniczni dewianci.
Napiszę nawet coś szokującego dla niektórych - w przypadku konieczności wyboru mniejszego zła wybiorę przypadek a.