> Maryniu, mnie to jednak oburza. Dzieci to tez
> normalni ludzie. Przeciez jak sie rodzi dziecko, no
> to jest logo, ze ono bedzie mialo swoj wlasny
> rozum, chocby nie wiem jak mu go otepic.
Lauro, takie oświadczenie ojca, które wcześniej cytowałaś, dla mnie również nie jest do przyjęcia, ale staram się zrozumieć, co nim kierowało, bo córkę napewno kocha i cierpi, również z tych powodów, o których wcześniej wspomniałam.
> Dorosle dzieci akceptuja swoich rodzicow, mimo ze ci maja wady. Czemu rodzice nie
> akceptuja swoich doroslych dzieci, razem z ich pogladami itd.?
Ojciec, o którym piszesz, napewno akceptuje wady swojej dorosłej córki. Widzisz chyba różnicę między wadami a poglądami lub zasadami, jakimi się w życiu kierują?
> Ludzie sobie za daleko interpretuja czwarte przykazanie. 'czcij' nie znaczy sluchaj jak boga.
Co innego dekalogowo "czcić", a co innego przyznawać rację. Każdy ma prawo do własnego zdania i przyjęcia własnego kodeksu zasad, którym kieruje się w życiu. Jednak tak się dziwnie składa, że na ogół przyjmuje się kodeks zgodny z zasadami wpajanymi przez rodziców. Jeśli się tak nie dzieje, jeśli dziecko wybiera inny (często sprzeczny z tym wyniesionym z domu i tradycji), dochodzi do rodzinnych tragedii. Przez rodziców często przemawia doświadczenie życiowe, gdy dziecko kieruje sie na ogół emocjami.
> Kiedy dzieci nie umieja przeciwstawic sie swoim
> rodzicom, to zyja w ciaglym konflikcie z samym
> soba. Bo interesy dzieci i rodzicow zawsze sa
> sprzeczne, o ile nie weryfikuje ich tolerancja. Od
> urodzenia az do smierci nie ma sie wtedy swietego
> spokoju.
Wbrew temu co piszesz interesy dzieci i rodziców nie zawsze są sprzeczne. Dzieciom często brakuje doświadczenia, stawiają na swoim, a później (jeśli mają odwagę) przyznają rację rodzicom. Rodzice jednak powinni być elastyczni i pozwolić na popełnianie błędów przez swoje pociechy, bo taką naukę zapamiętają. Sama napewno zetknęłaś się z postawą rodziców "po moim trupie" - najbardziej głupawą ze znanych mi postaw. Wtedy do zgody dojść może po wielu latach, szkoda tych lat!
Wyszło cholernie sierioznie. Koniec ;-)