> nie uważajcie się za takich cywilizowanych. U
> nas ojcowie mówią: "Wybaczę ci wszystko, ale
> nie jeśli splamiłaś mój honor wychodząc za
> rozwodnika co do kościoła nie chodzi!!! I wy tak
> nie po bożemu! Bóg wam nie błogosławi więc
> nie jesteś moją córką".
>
> Ilu z was też tak powie swoim dzieciom?
Poruszyło mnie to co napisałaś. Wiesz, myślę, że taka nieprzemyślana reakcja ojca nie świadczy o poziomie rozwoju cywilizacyjnego, ale o rozpaczy, gdyż wychowywał córkę, starał się przekazać jej zasady, którymi się kierował i chciał, aby ona również była im wierna. To wyraz jego porażki wychowawczej. Nie oceniam tutaj zasad, którym przytoczony przez Ciebie ojciec hołduje, bo każdy przypisuje poszczególnym zasadom rózną wagę. W tym duchu wychowują swoje dzieci i pragną, aby one również stosowały się do nich. Jednym nie przeszkadza życie w nieformalnym związku czy ożenek z kobietą, która wcześniej miała wielu partnerów, inni takich sytuacji nie akceptują. Nie można się więc oburzać, że rodzice nie akceptują życia dzieci, które gardzą tym co dla nich jest drogie.
Niektórzy uważają, że zasady są po to żeby je łamać, ale ilu "postępowym" i "cywilizowanym" facetom jest obojętne, czy kandydatka na żonę wczesniej zabytnio nie używała życia? Ilu dziewczynom jest obojętne, gdy słyszą uwagi o możliwościach seksualnych narzeczonego? Wbrew pozorom, tam gdzie chodzi o pryncypia, wielu z nas jest "zacofańcami", choć się do tego publicznie nie przyznajemy.