W zasadzie podzeliłbym twój pogląd gdyby nie drobny szczegół - lepiej mniej ale lepiej.
Przypomnij sobie wrażenia z wieczoru spędzonego nad lekturą Taternika w czasach kiedy było to jedyne pismo na poświęcone wspinaniu oraz przypomnij sobie warażania towarzyszące lekturze 50 książki z gór wysokich. Taternik zawsze był mało osiągalny i powodował, przynajmniej umnie, stan bycia w górach wtedy kiedy się w nich nie znajdowałem. Mam to do dzisiaj - TATERNIK. Czekam na to pismo. Resztę czytam jak mi wpadnie w ręce.
50-tą książkę o górach czytałem z przygnębieniem. Miałem dosyć sapania, cierpienia i heroizmu. Tak naprawdę w pamięci pozostało mi kilka książek górskich: Wyżej niż kondory, K2 ostatnia bariera - może dlatego że były pierwsze, poza tym Niepotrzebne zwycięstwa, Opowieści z Chamonix, Gwiazdy i Burze no i oczywiście Dotknęcie pustki - może dlatego że były najlepsze literacko lub nadzwyczaj prawdziwe. Całą resztę oceniałbym tylko pod kątem przydatności poznawczej - większośc bym wyrzucił.
Chyba podobnie jest ze wspinaniem jako takim. Analiza 30-tego przechwytu jest tylko kwestią techniczna chyba że zdarzy się ktoś taki kto będzie potrafił wyjść z obszaru techniki w obszar stawania się i bycia człowiekiem. Może wówczas powstanie dobry tekst i zyskają na tym również czasopisma wspinaczkowe.
Ja też się starzeje - już nie chyba a napewno. Jednak mam nadzieje że przeczytam jeszcze coś o górach i ludziach co będzie osadzone w realiach współczesnego wspinania a przekazem nawiąze do mistyki WK