Zawsze uważałem że Kraków to całkiem popierdolone miasto (nie mam tu na myśli mieszkańców, ale układy panujące w Krakowie).
Pamiętam gdy chcieli wystawić bodajże Giocondę na barkach na wiśle. Organizatorzy skarżyli się na łamach prasy, że w krakowie w ogóle nie chcieli z nimi rozmawiać. Układy okazały się tak skostniałe, że organizacja tego typu mprezy okazała się niemożliwa. Okazało się że Kraków ma monopol na wiedzę "jak robić kulturę".
Dla odmiany we Wrocławiu organizatorzy spotkali się z wręcz entuzjazmem władz miasta. Skutkiem tego Wrocław już dawno wyprzedził Kraków pod względem kulturalnym.