nie bronie konstytucji ue. i nie dlatego, ze forsuja ja lewackie elity (ich lewackosc jest mocno elitarna, nie majaca nic wspolnego z wrazliwoscia spoleczna - to lewackosc egoistyczna, zaspokajania wydumanych potrzeb zamoznych i sytych spoleczenstw. sadze ze socjalisci - sensu stricte, czyli ludzie zatroskani nedza, problemami gospodarczymi, omnipotencja i rozkladem zarazem panstwa, zanikiem solidaryzmu spolecznego, zamiana demokracji na ochlokracje, realnymi problemami wiekszej czesci swiata - maja gleboko w dupie bruksele), ale dlatego, ze wspolnote wartosci narzuca. jedyna sluszna wizja, ktora nijak nie ma sie do konstytucji amerykanskiej czy rewolucji francuskiej. wystarczyloby liberte, egalite, fraternite plus zapis o korzeniach grekojudeochrzescijanskich, i po sprawie.
jednak z przekreslaniem europy panstw narodowych sie nie zgodze. primo - konstytucja ue nie bedzie ustawa zasadnicza, nadrzedna wobec innych regulacji. ona ma tylko nakreslac wizje rozwoju ue, zarysowac podstawy ideologiczne, stworzyc fundament, cos co pokazaloby ze jest to jeden organizm, a nie klebowisko zwalczajacych sie frakcji. mozna sie z tym zarysem nie zgadzac, ale polityka to nie nauki scisle, nie rzadzi sie niezmiennymi i obiektywnymi prawami, i za kilka lat moze, mimo slicznej eskponowanej w gablotce konstytucji wygladac inaczej.
secundo - kwestia scislosci historycznej. panstwa narodowe to ostatnie dwa stulecia historii europy. w zasadzie 1789 i napoleon stworzyli pierwsze panstwo narodowe, i zapoczatkowali te lawine. swiadomosc narodowa 3/4 europy to kwestia konca XIX w.