Dzięki Włodku,
czekają mnie 2 rzeczy - za jakiś czas wymiana liny w Petzl Evolv Adjust - która obecnie jest szyta pośrodku, zresztą w sposób utrudniający pełne wykorzystanie układu V (równoczesne obciążanie na oba boki); można zastąpić 2 kawałkami liny po węźle na każdy, można jednym dwuwęzłowym, tyle, że waga robi mi różnicę tak jak wielkość węzła i powiedziałbym "zajętość" uprzęży - stąd chętnie zawiązałbym jeden zgrabny (relatywnie mały i lekki) pośrodku. Co więcej samo Adjust dobrze chodzi na linie 9mm (czy 9.2) ale na 10 już jest dość oporne, tak jak je wykorzystuję potrzebuję płynności - im cieńsza tym generalnie słabsza (nawet Petzl na Evolv daje normę tylko przy wpięciu obu końców). Dodatkowo będę potrzebował nazwijmy to układu do ułatwienia poruszania się (hakówka) po obitym już trawersie (jedna strona do zjazdu, druga do pałowania)- to daje znowu albo 1 linę wiązaną pośrodku albo 2, każde z rozwiązań z kłopotami jak poprzednio. Każda taka wpięta/wwiązana lina powinna móc służyć jako w miarę pewny punkt asekuracyjny (tam jest krucho zdarzyło się musieć równolegle obciążać cama siedzącego w skośnym 2 listkami, słabego skyhooka i pożenione haki, które powolutku wyjeżdżały w czasie wiercenia. Przy tak słabych przelotach oczywiście dowolny sznurek wystarcza, ale jak już wiercę w zdrowym, bolta mam na stałe na jednej z lążek to jak zaczynam go wbijać to się już z niego asekuruję. Fajnie jeśli ta asekuracja była by pewna (tzn. wytrzymałości bolta, jaki on wówczas nie jest) i żebym nie musiał wybierać która ląża do czego. Brzmi przerażająco - ale to lokalne maksima strachu, trochę ryjące mi psychę i trochę pokazujące niedostatki umiejętności i sprzętu - te 2 ostatnie staram się nadrabiać.
Składając w całość najwygodniejszym rozwiązaniem byłby motyl wwiązany bezpośrednio w uprząż (dla skrócenia, no tak, ale na ilę by się toto przecierało?), z drugiej, no właśnie, balans między wagą, wygodą używania, trochę strachem/bezpieczeństwem. Mając większą wiedzę łatwiej by było podjąć decyzje.
Serdeczności
Andrzej