"Sam jebnąłem 33 lata temu z 5 metrów, tyle ze na drodze rotpunktowej przed pierwszą wpinką Wyrok brzmiał ze nigdy chodzić nie bedę a boli i boleć bedzie do końca życia.. Nie poddalem się gdyż ...bardzo mi zależało żeby sie wspinać."
Ja jak zaczynałem się wspinac to postanowilem zrobić sobie solo niewysoką drogę na Zakonnicy w Podlesiowie ( chyba to było 6.2+) niestety odpadłem na jakimś 4 metrze. Spotkanie z ziemią wrylo mi się w pamięć na całe wspinaczkowe życie Nic nie złamałem za to wstrząs był taki ze zwróciłem cały obiad. Od tamtej pory wiem że przyglebowanie z kilku metrów też może boleć.
To była dobra lekcja. Kilku moich kolegów nie miało takiego szczęścia i dziś nie funkcjonują normalnie.
Jak słyszę ze np takie Grity to chuja nie wspinanie bo to bouldery nie drogi to mogę tylko pokiwać głową bo jebniecie z crux'a na 8-10 metrze na głazy może Cie zabić tak samo jak jebniecie z 20.
U mnie w lokalnych niewysokich skałach gdzie można tylko wspinac się solo bądź na wędkę było naprawdę wiele poważnych wypadków przy upadkach z 4-6 metrów.
Ten najbardziej znany był można nawet powiedzieć epicki.Koles odpadł z 4 metrów podczas solówki tak że połamał sobie obie nogi. Było to już wieczorem i nikogo nie było w skałach ( przed era tel komorkowych) wiec czołgał się prawie dwa kilometry do parkingu ( takie mini Dotknięcie pustki) gdzie go znaleźli nad ranem.
Moj kolega walnął z 9 metrów i połamał chyba wszystko co było do połamania. Ledwo go odratowali.
Jeśli ktoś mi mowi ze 8-12 metrowe freesolo to bouldering to mu nie wierzę.
Po prostu sam tego nie doświadczył.
"Piszesz o wyzwaniu mentalnym.
Ja odpowiadam ze to nieprecyzyjna kategoria gdyż są jego różne rodzaje i sport także stawia wyzwania mentalne."
Ok.Zgadza się to jest bardzo nieprecyzyjna kategoria może powinno się mówić o strachu przed rozjebaniem które może zmienić całe życie. Otóż w HP na zajechanych na wędkę drogach ten strach również występuje.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2021-10-11 22:46 przez Apache.