Nie wdając się w szczegóły stwierdzam, ż nic nie zrozumiałeś. To jest diagnoza a nie zarzut.
Nie namawiam do zarzucenia wzajemnej kontroli. Stwierdzam tylko, że nie jest ona ani receptą
na wszystko ani gwarancją bezpieczeństwa. Chyba, że ktoś praktykuje wspinanie bez tracenia
partnera z oczu. Przy współczesnych bardzo długich linach partnera najczęściej nie widać
i nie słychać. Powątpiewam więc w możliwość bezustannej wzajemnej kontroli. Jeśli zaś
widzimy coś niepokojącego, to natychmiast interweniujemy, co jest jasne i oczywiste dla każdego.
W$
PS. Podstawą bezpieczeństwa we wspinaniu są kwalifikacje, samokontrola i odporność na stress.
Przykład z Tadkiem Piotrowskim jest całkowicie chybiony bowiem jego partner też miał zwidy i omamy.