Z ciekawości zadałem sobie nieco fatygi, żeby sprawdzić u źródła. No i trochę wyszło, jak z Radiem Erewań - bo z uzasadnienia wyroku wynika, że asekurujący nie został skazany za "brak węzła", tylko za spieprzenie asekuracji i narażenie tym zdrowia i życia partnera (czeski Sąd Najwyższy podkreślił, że gdyby węzeł był, to do wypadku najpewniej by nie doszło, ale gdyby asekurujący kontrolował to, co robi, to mimo braku węzła nie dopuściłby do "wyjechania" liny z przyrządu).
Z sentencji wyroku:
"... chociaż skałkowe wspinanie sportowe jest sportem ryzykownym, przy asekuracji lub opuszczaniu zdrowie i życie wpinacza spoczywa w rękach osoby, która go asekuruje, co nakłada na osobę asekurującą zwiększony obowiązek zachowania ostrożności, co wynika z ...[tu jest odwołanie do odpowiedniego paragrafu czeskiego Kodeksu Cywilnego]"
Jeszcze dobitniej zostało to sformułowane we wcześniejszym wyroku Sądu Miejskiego w Pradze:
"... chociaż jako doświadczony wspinacz powinien być świadomy możliwych konsekwencji niedbałej asekuracji [...] podczas opuszczania poszkodowanego nie kontrolował liny, zwłaszcza długości pozostałego wolnego końca, aby zapobiec wyślizgnięciu się zbyt krótkiej liny przez urządzenie asekuracyjne, co się faktycznie wydarzyło".
@ "Niedługo zaczną wsadzać asekuranta za to, że partner odpadł na oesie"
Nie, nie za to (mam nadzieję...). Ale za to, że asekurant spieprzy sprawę i zafunduje mu po takim odpadnięciu lot do gleby - to już całkiem możliwe. Takie czasy...