Hmm... ,generalnie tnie tego kewlara jak każdą inną pętle , statycznie - wycof - jeszcze to kapuję , okazjonalnie - nie ma jak włożyć żeby nie łamało karabinka - krótki lot - no dobra, mamy ciśnienie ,ale na stałe? To tak jakoś, nie po katolicku .Nie wiem czy ktoś badał rwanie kewlara (dyneemy ) na tak niewielkim przekroju ,pewnie tak , ale nie sądzę żeby wyniki były zachęcające .Na stałe taki patent, niedobrze pachnie - w końcu pacjent
zapomina się ,wpina się karabinkiem w kewlara ,wali konkretną jaskółę , i ma sporo szczęścia jeśli zostaje tylko pacjentem :) .
Podrzucam inne rozwiązanie , mój własny patent ,choć amerykę odkryto wielokrotnie . Przy miękkich stalówkach Np .klasyczne rocksy Wild C,da się połączyć dwie kości czymś co wygląda ( a właściwie nim jest) jak węzeł płaski . Dostajesz długą stalówkę z kostkami na dwóch końcach, połączenie jest "przyjazne " dla drutów ,żadnych dziwnych załamań , wygląda i działa elegancko .
Dalej wiadomo - jedną klinujemy , w drugą karabinek (ekspres) . Idealnie jest jak uda się przesunąć kostkę przy karabinku do tyłu - wpięcie
w stalówkę jest wtedy takie jak normalnie , nie zawsze daje radę , ale wpięcie nad kostką też jest ok .
Stosuję to do średnich uszek, jeśli wykorzystałem wcześniej wszystkie sznurówki jakie ze sobą noszę ,zwykle już pod koniec dróżki albo na stanie . Trzeba trochę krytycznie na to patrzeć - dla skały ,dla zawodnika przy locie nie jest to najlepsze , drut szarpie ostrzej niż szmatka , przy małych uszkach , łatwo je rozwalić - z wiadomym skutkiem :) .Proszę się nie kłaniać - do grobu tych patentów nie zabiorę :) . Kto teraz wspina się na kościach ? Jak wyjmuję w skałkach ,robię sensację ,a jak się przez coś czołgam ,czyszcząc w trakcie - to dopiero :)
Pozdrawiam Cię Bird , (nie fruwaj za dużo - można zniszczyć skałę :) G.