Cześć.
Mam pytanie dot. bolącego troczka, ale może najpierw nakreślę sytuację.
Wspinam się 11 lat. Nie raz miałem problemy z troczkami, ale głównie na początku swojej kariery wspinaczkowej, a od dłuższego czasu miałem z troczkami spokój.
Całą zimę przetrenowałem bez żadnych kontuzji. Niestety, ale ponad dwa ostatnie miesiące nie wspinałem się praktycznie w ogóle (poza kilkoma treningami), gdyż bolał mnie staw w palcu, potem ścięgno i potem łokieć. Kilka dni temu w końcu zacząłem lekki wspin i wszystkie bóle minęły. Zrobiłem na początku kilka delikatnych treningów po klamach, potem 3 treningi po trochę mniejszych chwytach, ale zawsze używałem chwytu otwartego. Następnie jeden trening na nietrudnych baldach.
Niestety pojawił się ból w troczku w fakerze (w bliższym paliczku - tym przy dłoni).
Moje pytanie brzmi - czy plastrować, wspinać się po łatwym, (bez zapinania na krawądkach) i czekać, aż ból minie, czy jednak kolejny rest?
Pytam, gdyż zawsze w takich sytuacjach restowałem kilka tygodni, ale tym razem jak tak zrobię to uzbiera się ponad 3 miesiące bez wspinu!
Niektórzy twierdzą, że nie powinno się odpuszczać wspinu, gdyż trenowanie, a tym samym ukrwienie troczka powoduje szybsze zaleczenie.
Jakie są Wasze doświadczenia?
Pzdr