Kolsas zdecydowanie .Kupa ciekawego wspinania w różowym wygładzonym przez lodowiec granicie .Zrobiłem tam sporo dróg - miałem trochę czasu . Bez wielkiego problemu dało się tam dojechać komunikacją miejską (z okolic Holmenkolen trikiem-kolejką, potem autobusem ).Nie wiem
gdzie mieszkasz w Oslo .Byłem tam dość dawno( 88-89) ,ale skałki mają miliardy lat ,Norwedzy są dość konserwatywni więc za wiele się tam
pewnie nie zmieniło :) .Na pewno będzie to trochę wyligane -ten granit jest wygładzony przez lodowiec ,a tysiące rąk i nóg zrobiły swoje .To jest taki ich Zakrzówek , tylko znacznie bogatszy w drogi i ciekawszy .Większość rzeczy była na własnej ,bo asekuracja jest naprawdę dobra ,zresztą
oni jak pisałem wyżej są konserwatywni - myślę że dalej tak jest.Niewiele już pamiętam - jeśli chodzi o konkretne drogi, ale wbiła mi się w głowę
Boltriss(VI) i Uncle Scrutch (VI-) ,pierwsza bo honorna i obita hakami ,druga bo zaczynała się konkretnym prewisem po klamach w jakimś piaskowcu (?) ,obie na bocznej ścianie masywu. Skala jest dość mocna tzn. VI to nasze VI+ tak około pół stopnia do góry .Jak się ma jeździdło
to warto przyhaczyć o Hauktjern rejon, w którym ściany zbudowane są z granitu i gnejsu.. Długość dróg od około 15 do 35 metrów, wspinałem się tam również z kajaka -jest trochę ścian startujących prosto z wody . Partnerzy...,mam gadane więc prawie zawsze sobie kogoś na miejscu przygruchałem ,potem już miałem stałego partnera (miło gościa wspominam - Tore Nossum,także kajakarz górski) .Skała nie znosi próżni - myślę że powstało sporo nowych głównie obitych dróg ,wtedy nie było ich za wiele -parę płyt .Dobrej zabawy -wiosną :) -gdzieś za miesiąc, teraz to chyba tylko ścianka pod dachem - klimat też się raczej radykalnie nie zmienił .Jak już zaczniesz drapać ręce - napisz na priva,albo publicznie .
Mam sporo sentymentu dla Norwegii -przepiękny kraj - skała jest wszędzie :) . pzdr Grzegorz Nitka .