kali Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> jodlosz Napisał(a):
>
> Większość osób traktuje zjazdówkę jako
> stanowisko.
> W tym wypadku mógł odpaść jedynie ten mały
> kawałek skały.
>
> Gościu mógł np. przewiązywać się do zjazdu
> lub był z rodziną i żona odpięła się od
> przyrządu aby ogarnąć dzieciaki przez tą
> chwilę. To standard w skałach.
> Pomijam możliwość opanowanie przyrządu przez
> asekuranta po nagłym obciążeniu podczas
> przewiązywania. Zwykle nie zachowuje się tu
> zbytniej czujności.
To jest właśnie sedno sprawy - więszkość wspinaczy lekceważy procedury, które zwiększają bezpieczeństwo w trakcie przewiązywania się po ukończeniu drogi. Auto z ekspresa i odwiązywanie się od liny bez wcześniejszego dopięcia jej do łącznika zakrętasem, komenda "auto" i asekurant odchodzący w krzaki lub trzymający łapy w kieszeniach, brak refleksji nad jakością punktów asekuracyjnych (w tym zwłaszcza stanowiskowych) - katalog błędów można ciągnąć jescze długo.. W zdecyodwanej większości przypadków nic złego się nie dzieje - do czasu..
Oczywiście, nie wiemy jakie dokładnie były okoliczności tego wypadku, ale wydaje mi się, że cos musiało pójść nie tak także po stronie wspinacza lub asekuranta..
pzdr
jodlosz