Stosowałem ten patent (reverso zamiast płytki), działa na tej samej zasadzie co to wyżej z prusikami wykorzystując samozaciskową funkcję reverso/płytki. Może nie zadziałać przy locie głową w dół - więc trzeba stosować "węzły bezpieczeństwa" na wolnym końcu liny, np. wyblinki wpięte zakrętasami w łącznik uprzęży. Poza tym "ucho" reverso/płytki nie wygląda solidnie (takie osobiste odczucie pi razy oko) a jest jedynym naszym łącznikiem z liną. Ten element biorąc pod uwagę właściwe zastosowanie przyrządu jest obliczany raczej na lekkie odpadnięcia z górną asekuracją z lekkim zapasem bezpieczeństwa... ale to tylko mój domysł. Jeżeli chodzi o wygodę to w 70% przypadków ten sposób zapewnia płynne wydawanie luzu gdy wspinamy się ponad ostatnim przelotem i to chyba jego największa zaleta. W przypadku odpadnięcia lina może się "zamienić miejscami" w reverso i wtedy trzeba je odciążyć i poprawić co może wymagać troche zabawy, czasu i wiedzy oczywiście jak to zrobić bezpiecznie.