Jakieś dziwne czasy teraz nastały.
Mnie uczono że jak piszę pracę to mam przeczytać wskazaną literaturę, znaleźć inne pozycje, również przeczytać, a potem, bazując na tym co przeczytałem (plus oczywiście badania/ustalenia własne) - napisać pracę. Odnosząc się w niej bardziej czy mniej krytycznie do przeczytanej literatury. I na końcu podać bibliografię.
Ale widzę że koleżanka chyba trochę inaczej rozumuje - traktuje bibliografię jako zbiór tytułów do których ktoś czytający jej pracę może zajrzeć. Ona niekoniecznie.
No ale ja stary jestem...