Przykład z dzisiaj, piękna, słoneczna pogoda, kilka grupek wspinaczy, luźno biegający pies. Nie szczekał, nie był agresywny, ale kręcił się koło nas i odlał się na moją linę. Właściciela nie było w pobliżu, ale przyszedł po ok 10 minutach, jak powiedziałem mu co zrobił jego pies, to stwierdził z uśmiechem, że przecież nic się nie stało, to tylko mocz. A na stwierdzenie, że mocz uszkadza linę, odpowiedział, że na pewno nie i że on jest nauczycielem biologii i na pewno mocz nie ma wpływu na linę. I że wspina się od 1996 roku, czyta wszystkie magazyny górskie, wspinaczkowe i że na pewno coś by na ten temat słyszał.
To zapewne był ktoś pokroju ignoranta Warchoła, co to wszystko wie najlepiej i nie widzi problemu w tym, że jego pies szcza na liny wspinających się wokół osób.
Wolę oddać bezdomnemu, niż dołożyć INWalidzie.