fistasz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Oczywiście należało powiedzieć to Panom na
> miejscu, ale jakoś większość ludzi wyglądała
> na skołowanych, jakby nie wierzyli w to co się
> dzieje.
Niby kto miał im to wtedy powiedzieć, i na jakiej podstawie? Skołowanie wynikało z tego, że każdy z zawodników widział Zwycięzców tylko przez krótki czas, nie odnosząc przy tym wrażenia, że mieli oni szansę na wygraną. Niemniej, były to tylko subiektywne wrażenia. Dopiero jak się je wszystkie razem połączy, tak jak w niniejszym wątku, suma wrażeń zamienia się w fakt.
PS dla mnie osobiście takie zawody nie mają większego sensu, już choćby tylko z racji zbyt wielkiej liczby chętnych i masowego najazdu na skałki. Skoro wyniki liczone są jedynie na podstawie zaufania do zgłaszających się zawodników, to równie dobrze można by prowadzić "memoriał" przez cały rok, zbierając zgłoszenia od wszystkich, którzy pobiją jakieś rekordy szybkości i logistyki w ramach określonej liczby dróg, w określonym czasie liczonym non-stop. Mnie osobiście bardzo by interesowała taka formuła, m.in. dlatego, że nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby "startować" w weekend, tylko wybrałby na tę akcję jakiś roboczy dzień, gdy nie ma zbyt wielu ludzi. Wówczas, gdy odpadają kolejki, a wspinanie można prowadzić według określonego z góry scenariusza, przejście pięćdziesięciu dróg w 6 godzin jest jak najbardziej realne, tyle, że pewnie trzeba by mieć zapas karabinków lub mailonów, do późniejszego pozbierania ze stanowisk.