22 cze 2012 - 09:46:15
|
Zarejestrowany: 23 lat temu
Posty: 5 358 |
|
Sziszecki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jest taki element, którego nie rozumiem w tej dyskusji (nie pierwszej). Argumenty (z grubsza
> sprawę ujmując) dzielą się na głosy wspinających się na własnej i wspinajacych się
> po obitych drogach...
Ja różnicę widzę raczej w innym miejscu.
Otóż jest grupa wspinaczy uważających, że wspinanie ma być bezpieczne. Taka koncepcja mogła narodzić się tylko na spitostradach, a i to nie wszystkich.
I jest cała reszta wspinaczy, którzy wiedzą, że immanentną cechą wspinania jest możliwość zrobienia sobie krzywdy. I że, podejmując wspinaczkę, trzeba ten oczywisty fakt zaakceptować.
Rysa za dwa grosze, IXa, Hejsza, pd.Sz.W.
Do pierwszego ringa jest może 6 metrów łatwego, mniej więcej czwórkowego terenu. Kominozacięciem do góry i trzeba się mocno wychylić do wpinki. Potem zaczyna się robić trudno.
Przedstawiciele grupy pierwszej idą do lasu i przy pomocy 4 metrowego kija wpinają się z ziemi. Po czym cyfra pada. Ale droga nie, bo została sprowadzona do poziomu wspinacza za pomoca kija.
Przedstawiciele drugiej grupy chcą zrobić drogę:
[
farm4.staticflickr.com]
Jak nie stać ich na dojście do pierwszego ringa, to biorą się do pracy nad tym by było ich stać.
Tyle że potem na jakimś 8a za oba przejścia są te same punkty...
scandere necesse est
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty