Schodzenie do ziemi niczym nie różni się od schodzenia do resta. To element taktyki.
Nie trafia do mnie żaden argument, że tak nie jest. Kiedy w takiej sytuacji jest spalona próba, to każdy wspinacz powinien czuć sam. Nie da się tego sportu ująć w ramy z zawodów, szczególnie wspinania na własnej i w górach. Coś takiego jak pierwsza wpinka (a już na pewno pierwsza BEZPIECZNA :P) w takim wspinaniu - niektórzy powiedzieliby prawdziwym wspinaniu - nie istnieje.
Na drogach tradycyjnych każdy asekuruje się tak jak chce, nikt też nie będzie za mnie decydował czy się cofnąć do stanu (o własnych siłach) i zaatakować zupełnie innym wariantem. W górach drogi - w sensie przejścia przez połać ściany - trzeba nieraz szukać na dużej połaci ściany! Czasem tak jest nawet w skałach, tych bez lśniących ringów co dwa metry. W takim wspinaniu schodzenie jest elementem taktyki. Ja robię to dość rzadko, ale zostawiam sobie taką opcję.