Kajman Napisał(a):
> Kolejność była taka:
> start spod Brandysówki
> Wysoka: Lewy Filar, Double Trouble Lewy, zjazd w
> lewo, 4 drogi na ść. pólnocnej, Wysokie Progi,
> Środkowa Rysa + Alejka Róż
> Futerko: 6 dróg
> Pytajniki: Życie jest Cierpieniem, Nie Pytaj
> Dziewczyno, zjazd w lewo i 3 drogi
> Narożniak: obie drogi
> LXX: 5 dróg
> przejazd wcześniej zostawionymi pod Narożniakiem
> rowerami
> Ambona i Sarnia: 8 dróg
> Powrót
Wszystko fajnie, ale skoro mieliście rowery, a start, jak rozumiem, był przymusowo spod Sokolicy, to czy nie sądzisz, że bardziej by się opłacało popylać na samym początku na początek doliny, gdzie dużo łatwych i niedługich dróg jest do zrobienia biegiem zanim zdążą ludzie bez rowerów? W samej grupie Łabajowej i Mniszkowej jest 15 dróg do zrobienia na bardzo szybko. Jestem pod wrażeniem, że wygraliście turniej nie zahaczając w ogóle o tamtą część doliny. No chyba, że już na wstępie uznaliście, że dla Was nie ma różnicy w szybkości przechodzenia czwórek i szóstek. Albo może te krótsze drogi były słabiej punktowane? Nie widziałem w sieci punktacji, więc nie wiem na jakich była zasadach.
> Istotne było też optymalizowanie operacji
> sprzętowych np. wiązaliśmy się skrajnym
> tatrzańskim, który wiąże i rozwiązuje się
> szybciej niż ósemka.
A zabezpieczaliście połówką podwójnego zderzaka, czy inaczej?
> Przy krótszych
> sąsiadujących drogach robiliśmy po 2-3 drogi
> (mieliśmy dużo ekspresów), ostatni zdejmował
> wszystkie ekspresy. Używaliśmy krótkiej (50 m)
> i cienkiej (9 mm) liny Jocker. Aczkolwiek
> spowodowało to problemy na Wysokiej, gdzie
> musieliśmy przesiadać się przy zjeździe.
Ha, ciekaw jestem co by powiedział sędzia na kolejny pomysł twórczej interpretacji regulaminów, w postaci zadekowania sobie wcześniej (przed memoriałem) drugiej żyły Jockera w skrytce przy Wysokiej. Można by też podobnie zabunkrować żarcie i picie.
> Zostało nam 15-20 min, ale wszystkie drogi na
> Sarniej były zajęte więc skończyliśmy
Zajętość dróg na tej skale pod koniec dnia była moim zdaniem do przewidzenia - a to dlatego, że większość uczestników ma taką mentalność, że woli startować od dróg już sobie znanych. Grupa sarniej jest świeża i daleko, więc raczej można przypuszczać, że dla większości rejon samych OSów, czyli jedna wielka niewiadoma, do zostawienia na koniec :-)
Na Waszym miejscu zacząłbym turniej od pojechania na początek doliny, po ekspresowym zrobieniu łatwizn, gdy zaczną się tam schodzić tłumy, pojechałbym rowerem po asfalcie przez Łazy na Ambonę, a koniec zawodów wypadłby gdzieś w okolicy Pytajników-Wysokiej. Choć tam też mógłbyć tłum, niestety, więc może znów warto pojechać rowerami, dla odmiany, na sam koniec doliny, bo rowe daje przewagę w postaci szybkiego powrotu na sam koniec czasu.
P.S. tak, wiem, że musi to komicznie wyglądać, że tyle mam do powiedzenia o imprezie na której nie byłem. Mam taki problem, że kocham Skwira i nienawidzę imprez masowych.