Marcin napisał:
"Biorąc pod uwagę, że byliśmy jedną z nielicznych ekip bez trenera (!), to radziliśmy sobie całkiem nieźle z problemami w kwalifikacjach."
Jakoś tak się zdaję, że generalnie dyscyplina wspinaczki sportowej w związku sportowym - wspinaczką zajmującym się z założenia - nie specjalnie kogoś interesuje. To znaczy zapewne interesuje, tyle że chyba tylko jako odbiorców relacji z zawodów. Znamienne co mówi w wywiadzie w ostatnich "Górach" Ryszard Pawłowski na temat zainteresowania i działania PZA w kwestii rozwoju polskiego himalaizmu - dziedziny będącej swego czasu chlubą wręcz ogólnonarodową. Za sprawę dostępu do skał i "ucywilizowania" aktywności w tym zakresie też biorą się niezależne organizacje. Gdzie do cholery jest PZA? Czy to coś jest w ogóle komukolwiek potrzebne? Może należałoby pomyśleć o zorganizowaniu czegoś obok, co będzie wymiernie działało dla wspinania?
Pozdrawiam,
Rafał