"Chodzi o podejście do definicji trada, czy dodanie dowolnego odcinka powoduje zawsze podniesienie trudności całej linii? - to taka medialna zagrywka. Zrobiono na siłę nową linię w gorszym stylu. "
Bzdura. Na siłę? W gorszym stylu od pierwszego przejścia rysy???
Dojście kantem jest jak najbardziej logiczne. Bulder jest i trudny i wysoki, powoduje na 100% zwiększenie trudności. Po niewyraźnych chwytach i sypiących się stopniach. Zresztą zdjęcie trochę zmienia perspektywę, bo jest tam dół i kamienie. Kto nie wierzy, niech spróbuje. A spierdolenie się nawet na krasze oznaczać może poważną kontuzję. Krasze są oczywiście zdecydowanym pogorszeniem stylu, sam jak przeczytałem o pięciu, to pomyślałem "jaja jakieś". Ale rozumiem, że nie każdy chce ryzykować połamanie i najważniejsze - chłopaki WYRAŹNIE o tym napisali.
Za to w przypadku pierwszego przejścia rysy - Dnia Świstaka - panuje ciekawa zmowa milczenia. W newsach i wspominkach ani słowa o stylu przejścia. A ten jest bardzo ciekawy dla każdego, kto nie miał do czynienia z tzw. tradem. Sportowcy muszą uważać, żeby nie pierdolnąć ze śmiechu.
Może uświadomię wszystkich, którzy myślą: "VI.5 na własnej, o kurwa, ale groźnie!", jak to wyglądało w rzeczywistości: założenie przelotów, zejście na ziemię, po odpoczynku prowadzenie z dojściem do kruksa na wędkę. Wielkość wędki można sobie łatwo wyobrazić patrząc na zdjęcie z artykułu.
I ten styl dopiero kontrastuje ze wszystkimi kolejnymi, choćby z próbami flesza (oczywiście bez żadnego cofania się na ziemię, tylko w stylu napieram bez pieprzenia). Czy też w ogóle z przejściami na własnej o których nie słychać, a są w rzeczywistości dużo poważniejsze.
Nie żebym był 100% ortodoksem. Rozumiem logikę schodzenia na ziemię, gdy założenie przelotu jest bardzo skomplikowane i np. zależy od niego czyjeś zdrowie. Ale w tym przypadku, to niezła komedia i to skrzętnie ukrywana. Wszystkie chwyty dozwolone?
Nie wątpię, że co niektórzy tradowcy, często jebiący innych np. za pierwszą bezpieczną, takie sztuczki mogą uważać za normę niewartą wspomnienia i ruszą zaraz do kontrataku.
Ciekawe tylko ile z osób czytających newsy domyśliło się, jak w rzeczywistości wyglądało to przejście. Na pewno pozbawiono ich możliwości samodzielnej oceny takiego stylu.
Coś mi się wydaje, że "polski trad" to bańka, z której przydałoby się spuścić trochę powietrza, a same przejścia powinny być opatrywane przypisami dla właściwej oceny.
Jak to kolega na L kiedyś skwitował (chyba prześmiewczo?): "trad is rad".