mloskot Napisał(a):
> nie krytykowałbym "nowatorskiego" podejścia i
> podjęcia ryzyka nauki we własnym zakresie.
> Dziadowie taternictwa jakoś przecierali szlak, a
> nie było brytana, e-mail na priv, komórek, ani
> infrastruktury szkoleniowej.
Tak się składa, że przyjechałem na swój kurs tatrzański AD 1970
jeszcze przed jego rozpoczęciem i zrobiłem kilka dróg na Kościelcu,
Granatach i Świnicy w towarzystwie moich nieletnich kolegów licealistów,
równie jak ja zielonych. Nasze przygody tylko cudem nie pociągnęły
za sobą ofiar. Żródłem licznych perypetii nie była ani sizalowa lina,
ani sprzęt składający się z 5 karabinków i tyluż haków ani nawet brak
kasków, ale błądzenie jak dzieci we mgle. Faktycznie dorośli nie byliśmy,
pogoda pozostawiała trochę do życzenia ale nasz młodzieńczy zapał mogł wtedy
góry przenosić. Tylko nie wiedzieliśmy w którą stronę....
Dlatego, bo akurat mam takie doświadczenia, serdecznie namawiam jeśli
nie do regularnego kursu, to przynajmniej do zrobienia kilku dróg z kimś
znającym się na rzeczy. Wszak wśród ślepców jednooki jest królem...
pozdr W$